sobota, 24 marca 2012

Ohydne gęby


[...] ach! jak ludzie mnie bolą!
                                 Tak mawiał niegdyś rumuński filozof, Emil Cioran.

Tyle śmiechów stłumionych,
Tyle krwi wylanej w umywalkę,
Tyle twarzy idiotyzmem barwionych
Tyle trudu, by znaleźć sypialkę.

A jeszcze więcej jest ludzi,
Zawszonych głów miliony,
Ohydna gęba, co stale marudzi
Przegniłe języki jako welony.

Podejdzie dźgnie w brzuch,
Jeszcze pokaże krzywe zęby,
A ile ryjów tyle fuch,
Rzucają słowa jak ptactwu otręby.
                                                   Lilianna

    środa, 21 marca 2012

    Plastelina

    Może trochę banalnie, ale za to bardzo prawdziwie:



    Siedzimy, milczymy
    liczymy, kroczymy
    krwawimy, łzawimy
    krzyczymy, cierpimy

    Bo

    Zabrakło plasteliny
    Marki "Nadzieja"
                                              
                                        Lilianna 

      czwartek, 15 marca 2012

      Weź mnie ze sobą

      Wiersz, który serwuje wam dzisiaj powstał pod wpływem chwili.Ugryzła mnie taka pani.Mówią na nią Wena i jakoś samo poszło :)


      Weź mnie ze sobą głęboko pod ziemię,
      Drzwi zatrzaśnij od trumny, by nikt nie otworzył.
      Ach!Trzymaj mnie mocno , idą jakieś cienie,
      Jakiś anioł czarne skrzydła rozłożył.

      Weź mnie za rękę i przytul mocno,
      Zaraz będzie dobrze,nikt nas nie obudzi.
      W Krainę Uśnienia prędko! Chodź no!
      Nim słońce twarze nasze blaskiem ubrudzi.

      Już zasypiasz, zwolniłeś uściski,
      Dłonią oplatasz cichutko mą dłoń.
      To koniec! Koniec już bliski!
      Całujesz ostatkiem mą skroń.

      Anioł.!Ten czarny!Śmiech się jego niesie,
      Nie słyszę byś dychał.
      Czy już jesteś w kruczym lesie?
      Niedługo żeś śmierć odpychał.

      Całyś zimny, wzdrygasz się jeszcze 
      Śmierć oczy mi przymyka ,
      Na drętwym ciele chodzą zimne dreszcze,
      Całunu używam jako szalika.

      Powietrze ucieka, pętla się ciśnie,
      Śmierć na życie jak na błyskotki instynkt sroczy,
      Łzy w smaku cierpkie jak wiśnie,
      Mogą otwierać nam trumnę,ale nie nasze oczy...



                                                    Lilianna

      wtorek, 13 marca 2012

      Zbyt wiele

      A oto moje dzieło dnia dzisiejszego.W filozoficzny sposób chciałam w pewnej mierze ośmieszyć ludzką manierę poświęcania wszystkiego co się ma na rzeczy nam nie potrzebne.W takich chwilach zwykle kieruje nami ciekawość, rzadko kiedy jest to premedytacja :) Miłej lektury :)


      Skoczyłam dzisiaj w wykopalisko
      Niebo daleko a ziemia blisko
      Chciałam zobaczyć wnętrze planety
      Ciśnienie zapięło na mnie gorsety

      Chciałam zobaczyć jądro ogniowe
      Lawę jak w Gdańsku fale portowe
      Widziałam tylko błotniaste kamyki
      Błądzące w cieniach jak choleryki

      Skaczemy często tam gdzie nic nie ma
      Licząc na cudy wiedząc że ściema
      Bez przemyślenia w głęboką dziurę
      Zbyt wiele by ludzką poznać teksturę

      poniedziałek, 12 marca 2012

      Bo ja lubię

      Trochę optymizmu, ale nie do końca.A wy co lubicie? :)


      Lubię zabłocone buty,
      wytrzeszczać oczy do szklanki soku,
      Lubię sweterek lekko nadpruty
      i się przechadzać jak wróbel w dwukroku.

      Lubię też porysowane paznokcie,
      szczerzyć się jak dziecko w obiektyw
      Lubię nurzać paluchy w biszkopcie
      i słuchać z uśmiechem głupich inwektyw. 

      Lubię jeść w łóżku
      ubierać koszulkę tyłem na przód
      Lubię mieć życie w małym paluszku,
      Jeszcze chwila i się obudzę, znowu nadejdzie chłód



                                                Lilianna

      środa, 7 marca 2012

      Krótko o samobójstwie

      Dzisiejsze blogowanie rozpoczynam mocnym akcentem, o mocnej tematyce.


      Znów nikt nie zrozumiał,
      Nawet się nie starał,
      Powiedział co umiał,
      Głupi, tępy banał.

      On jeden o wszystkim,
      jedyny wie.
      Nie będę pieprzyć...
      znowu się tnę

      wtorek, 6 marca 2012

      Historia pewnego ołówka


      Na dzisiejszy wieczór przygotowałam dla was coś specjalnego.Króciutką prozę napisaną przez Paulo Coelho, która mówi o historii pewnego ołówka.


      Chłopiec patrzył, jak babcia pisze list. W pewnej chwili zapytał:
      - Piszesz o tym, co się przydarzyło? A może o mnie?
      Babcia przerwała pisanie, uśmiechnęła się i powiedziała:
      - To prawda, piszę o tobie, ale ważniejsze od tego, co piszę, jest ołówek, którym piszę. Chcę ci go dać, gdy dorośniesz.
      Chłopiec z zaciekawieniem spojrzał na ołówek, ale nie zauważył w nim nic szczególnego.
      - Przecież on niczym się nie różni od innych ołówków, które widziałem!
      - Wszystko zależy od tego, jak na niego spojrzysz. Wiąże się z nim pięć ważnych cech i jeśli je będziesz odpowiednio pielęgnował, zawsze będziesz żył w zgodzie ze światem.
      Pierwsza cecha: możesz dokonać wielkich rzeczy, ale nigdy nie zapominaj, że istnieje dłoń, która kieruje twoimi krokami. Ta dłoń to Bóg i to On prowadzi cię zgodnie ze swoją wolą.
      Druga cecha: czasem muszę przerwać pisanie i użyć temperówki. Ołówek trochę z tego powodu ucierpi, ale potem, będzie miał ostrzejszą końcówkę. Dlatego naucz się znosić cierpienie, bo dzięki niemu wyrośniesz na dobrego człowieka.
      Trzecia cecha: używając ołówka, zawsze możemy poprawić błąd za pomocą gumki. Zapamiętaj, że poprawienie nie jest niczym złym, przeciwnie, jest bardzo ważne, bo gwarantuje uczciwe postępowanie.
      Czwarta cecha: w ołówku nie ważna jest drewniana otoczka, ale grafit w środku. Dlatego zawsze wsłuchuj się w to, co dzieje się w tobie.
      Wreszcie piąta cecha: ołówek zawsze pozostawia ślad. Pamiętaj, że wszystko, co uczynisz w życiu, zostawi jakiś ślad. Dlatego miej świadomość tego, co robisz.

      Samobójcy

      Jak już weszliśmy dzisiaj w temat śmierci to sprezentuję wam mój ulubiony wiersz o tej tematyce, autorstwa Jacka Dehnela pt."Samobójcy":






      Mając za skrzydła w dół przygiętą gałąź 
      mając za szczudła strugi krwi z nadgarstków 
      widzą drzwi świata uchylone w całość 
      miasto i korab zmieszczone w naparstku. 

      Ci własną dłonią otworzyli księgę, 
      a ktoś z litością zawarł im powieki. 

      Trzymaj pod ręką sznur, brzytwę i leki. 
      Już twarde fale biją pod okrętem. 


      Krótka historia pewnego zabójstwa

      Na dzisiaj przygotowałam dla was pewną historię zabójstwa.Mam nadzieję, że się wam spodoba.Miłego czytania :)




      (Porucznik:Tak, tak, proszę się nie bać, na miejscu są funkcjonariusze,
      Nie, nie, niestety.W swoje objęcia wzięli ją Morfeusze.
      Będziemy informować panią na bieżąco, dziękuję do widzenie!)
      Ja zbadam zwłoki,a pan Inspektorze niech się weźmie do śledzenia.
      Sprawca nie może być daleko, przed minutą czerpała oddechy,
      Ucieka w las ze strachu lub chowa się wśród strzechy.

      Inspektor:Ja Poruczniku inaczej zaś wnioskuję.Spojrzę na ciało jeśli pan łaskawy.

      Porucznik:Nawet jeśli sprawca niedaleki, nie minie policyjnej obławy.

      Inspektor:Ja jednak wysuwam pewne podejrzenia.Oprawca nad nią czuwał.
      Myślę, że od dawna Morfeusz nad nią fruwał.
      Proszę tylko spojrzeć w oczy, przeżarte trucizną bielactwo,
      Przed takim spojrzeniem, dystans zachowuje nawet ptactwo.
      Proszę rzucić okiem na szyję, same pręgi i krwiaki,
      Sznur był bardzo poczciwy, ale nie byle jaki.
      Niejednokrotnie wzlecieć próbowała, lecz grawitacja w niej zakochana.
      A dalej...oto jej ręce, całe naznaczone, na ranie krzyczy rana.
      A to dowód taki, że z oprawcą nie zaniechała korespondencji,
      W jej życiu śmierć była królową,a ona zmarła za jej kadencji.
      Sądzę Poruczniku, że to nie morderca, ni zbrodnia jej tam nie zawlekła,
      Ta dziewczyna sama tam poszła, albo raczej uciekła.



                                                                           Lilianna

      niedziela, 4 marca 2012

      Drobna fraszka na poprawę humoru :)


      Siedzę na ławce,
      Moje myśli są zakłopotane,
      Mokro się czuje,
      Wstaje patrze...
      Świeżo malowane..



                           Lilianna

      sobota, 3 marca 2012

      Co się dzieje?

      Wiersz napisany troszkę pod wpływem pewnych obserwacji przeprowadzonym przeze mnie kilka tygodni temu. 




      CO SIĘ DZIEJE??!!
      Przecież ja tak nie znoszę tej piosenki.
      To dlaczego ja ją śpiewam?
      O!Boże...nie znoszę tej różowej sukienki!
      To czemu się w nią przywdziewam? 

      O nie!Ja tej dziewczyny nie znoszę!
      To czemu się do niej śmiejesz?
      Ja nie lubię gdy o coś się proszę!
      Więc to tak?A może szalejesz??

      Co ty opowiadasz?Ciąglem świadoma!
      Co?!Sama siebie wołam?!
      No dobra..może troszkę pitoma...
      Przez moje nerwy przejechał "śmiadomo-łam"



                                                   Lilianna

      Taniec Wariata

      Taki wiersz nawiązujący do dzisiejszej pogody za oknem.A wy cieszycie się, że już prawie wiosna?




      O szare dywany,
      słońce się odbija.
      Oto żar z nieba lany,
      Och, jak pachnie ta chwila!
      Wśród lipowych alejek,
      światło tańczy walca.
      Smuga za smugą, kilka kolejek!
      Podnoszę się cicho na palcach.
      Z każdym oddechem,
      Wpada mi w usta,
      Z każdym uśmiechem,
      wiatru rozpusta.
      Patrzą się gapie,
      I dziwią miny.
      Młoda panienka w głowę się drapie:
      "Wariatka jest z tej szczęśliwej dziewczyny"!



                                                     Lilianna

      ON zejdzie

      Taka mała filozofia życia moimi oczami :)


      Nim wszystkie szyszki uderzą o ziemię,
      Nim wszystkie anteny wśród dachówek
      Rdzewiejące wśród śmieci- urządzą pochówek.
      Nim serce chore popadnie w afemię.

      I wtedy ON przyjdzie bez zapowiedzi,
      Wywołując sztorm w przydrożnej kałuży,
      Zatka twe usta byś przestał bajdurzyć.
      Poda MU rękę by wstał, gdy siedzi.

      Każdemu zrobi wichurę z oddechu
      Wywołując wiatr znad kwarantanny myśli,
      Byśmy jak z mydła bańki, polśnili i pryśli.
      Po czym zapadli jak cisza w bezdechu.

      A potem zostanie, i się przekona,
      Schowa się w zamglonych oczach ludzi
      Nerwy w opuszkach mowy lekko przebudzi
      Wezwie półszeptem zastępy Akwilona.

      Bo on jest panem twoich kroków
      Wyciąga z domu gdzie pokoje alkowiane
      Ni Bóg,ni Jezus a twe odbicie lustrzane
      Chyba, że go nie widzisz przez strugi łzotoków.

      Obłęd

      Pierwszy wiersz zamieszczony tutaj jest absolutnie mojego autorstwa. :)


      Wieczorem, myślę wszystko jest inne
      Takie zupełnie niż te wczorajsze,
      Na wszystko chcę patrzeć jak na dziecinne,
      A to inniejsze niż onegdajsze.

      A na suficie kołem jak spodek,
      Odbija się tarcza "jakiejś tam" płyty
      Może kosmity jak zimorodek,
      Chce w dysku ogrzać erytrocyty.

      A może po mnie przyleciał?
      I chce mnie zabrać na swoją planetę?
      Poczekam na ranek, by znów odleciał
      Bo po coż by zwinął marnego poetę?

      Jak pająk się trzyma sklepienia,
      Może go pacnę tedy się zląknie?
      Lecz kto normalny zabija cienia?
      Znów cały obłęd mój umysł siąknie.

      Wstęp

      Witam wszystkich zapaleńców poezji.Blog poświęcony jest całkowicie tej cudownej sztuce ubierania w słowa wszystkiego tego, czego nie da się pokazać rękoma.Będę umieszczać tu nie tylko swoją twórczość, ale także arcydzieła wybitnych poetów, a może nawet wasze wiersze.Jeśli byście oczywiście chcieli :)
      A gdyby jednak naszła by was taka ochota, by podzielić się słowem z innymi na forum tego bloga to możecie wysyłać propozycje na maila : moja.tworczosc@onet.pl


      Tworzę to kierowana chęcią poznania waszych opinii na temat moich wierszy.Tych pozytywnych i tych niekoniecznie dobrych :)


      Życzę miłego czytania i pozdrawiam..Lilianna :)