Taka mała filozofia życia moimi oczami :)
Nim wszystkie szyszki uderzą o ziemię,
Nim wszystkie anteny wśród dachówek
Rdzewiejące wśród śmieci- urządzą pochówek.
Nim serce chore popadnie w afemię.
I wtedy ON przyjdzie bez zapowiedzi,
Wywołując sztorm w przydrożnej kałuży,
Zatka twe usta byś przestał bajdurzyć.
Poda MU rękę by wstał, gdy siedzi.
Każdemu zrobi wichurę z oddechu
Wywołując wiatr znad kwarantanny myśli,
Byśmy jak z mydła bańki, polśnili i pryśli.
Po czym zapadli jak cisza w bezdechu.
A potem zostanie, i się przekona,
Schowa się w zamglonych oczach ludzi
Nerwy w opuszkach mowy lekko przebudzi
Wezwie półszeptem zastępy Akwilona.
Bo on jest panem twoich kroków
Wyciąga z domu gdzie pokoje alkowiane
Ni Bóg,ni Jezus a twe odbicie lustrzane
Chyba, że go nie widzisz przez strugi łzotoków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz